Quentin 2017: Miłość rodzicielska

Scenariusz Agnieszki “Vinco” Chlebowicz: link

Przygoda do Warhammera 1. edycji. Zagadka tajemniczego zamku wśród mgieł (nie, nie tego! Zbieżność przypadkowa). 1-2 sesje. Przygoda dobrze nadaje się do wpasowania w gotową kampanię.

Od następnego akapitu mordercze spoilery.mapa z przygodyBohaterowie są poproszeni przez niejakiego Wernera von Draka, władcy mglistego Silberdorfu, o zbadanie tajemniczej choroby jego żony i bliżej nieokreślonego zła. Za złem stoi, jak się okaże, teść, niejaki Ruben von Prassek, czarnoksiężnik, ale przede wszystkim zaborczy ojciec, który magicznie kontroluje swoją córkę i chce zguby jej bliskich.

Wydaje mi się, że w scenariuszu panuje lekki chaos informacyjny, że jest trochę niepotrzebnych detali… Ale sam mam z tym problemy (patrz Krwiożercy, rok temu), więc nie będę rzucał kamieniem.

Uwielbiam ręcznie zrobione mapy, z wyrysowaną zawartością pokojów. Wielką, białą salamandrę w opuszczonej kopalni (jak się okazuje niegroźną). Język i styl (łącznie z ironicznym tytułem). Miecz ostrzejszy niż skalpel i tomiki poezji Detlefa Siercka. I dialekt wieśniaków, ni? Prosty, ale skuteczni trik, ni? I bardzo mi się podoba, że to Warhammer 1. edycja. Zresztą przygoda jest oldschoolowa nie tylko z tego powodu.

“Nowa szkoła RPG”, a przynajmniej jej Quentinowo-PMM-owy odłam wyznaje zasadę, że cokolwiek na sesji wybierze gracz, będzie to dobra decyzja, prowadząca do ciekawego rozwoju akcji. Gracz stara się wczuć w postać i współtworzyć historię. Nie liczy się taktyka i rozwiązywanie łamigłówek.

W Miłości rodzicielskiej gracze są wrzuceni w bardzo niejasne, niedookreślone zadanie. Jeśli nic nie zrobią, to nie będzie dobra decyzja: po paru dniach zginie dziecko, żona von Draka się zabije, Ruben ucieknie i nagroda przepadnie. Przepadnie również szansa na szybką akcję, chyba że gracze się zreflektują i pogonią za czarnoksiężnikiem.

Żeby “wygrać”, gracze muszą najpierw wytrwale zbierać pogłoski od BN-ów i równie wytrwale zwiedzać okolicę. I nie zrażać się kolejnymi fałszywymi tropami (przy czym fałszywymi jak fałszywymi przeszukując kopalnię mogą trafić na żyłę srebra, która na dłuższą metę przywróci świetność Silberdorfowi). A na końcu muszą dobrze uważać, żeby nie dać się przechytrzyć czarnoksiężnikowi.

Jest trudno. Trzeba się starać, żeby wygrać. Jeśli bohaterowie się nie postarają, będzie źle. To jest etos Starej Szkoły, etos opukiwania ścian w dungeonach w poszukiwaniu tajnych przejść i mądrego omijania pułapek. Tylko tym razem gada się z chłopami zamiast opukiwać ściany, co jak dla mnie jest dużym plusem.

Teraz tak prowadziłem oldschoolowo, ale ostatecznie przerzuciłem się na Nową Szkołę. Graczom się chyba bardziej podoba. Z drugiej strony sam, kiedy jestem graczem, uwielbiam rozwiązywać zagadki i szukać wyjść z trudnych sytuacji. Naprawdę mnie ciekawi, jak taki porządny oldschool (ale bez lochów!) sprawdziłby się w rękach innego MG.

Salamandra jest super.

10 thoughts on “Quentin 2017: Miłość rodzicielska

  1. O i bardzo spoko. Nowoszkolne granie jest spoko, ale szczerze mówiąc po pewnym czasie tęskni się do tego aby coś się mogło nie udać, albo dostać w dupę od przygody i wracać z podkulonym ogonem.

    Like

  2. Liczę na Twoje opisy wszystkich scenariuszy Quentinowskich. Zmobilizowałeś mnie do ich lektury przed ogłoszeniem wyników i przyznam, że to bardzo fajna lektura. Dziwnym trafem większość tych przygód może ułożyć się w powiązany ciąg. Wystarczy trochę inwencji i zamiast kilku konkursowych scenariuszy, będziemy mieli kampanię 🙂

    Like

  3. <> Ergo: bezstresowe wychowanie w RPG… No, jeżeli to położyło ów scenariusz, to ja nie mam pytań. Przypominam jedynie, że na tym właśnie polega DARK Fantasy, którego modelowym przykładem jest WarMłotek 1ed. To był taki system: jest do d***y, albo jeszcze bardziej do d***y. System, w którym walka była ostatecznością, bo jedna piguła kończyła dobrze zapowiadającą się karierę; czar który wymknął się spod kontroli i rozmazywał maga po ścianie albo zamieniał w coś paskudnego… Etc, etc. Błoto, deszcz, ziąb i beznadzieja. TO jest właśnie stary, dobry Młotek. 🙂

    Like

    1. Nic nie musiało położyć scenariusza. Może być tylko 5 finalistów, więc nawet, jak się napisze coś dobrego, ale inne przygody będą lepsze, to sorry.
      Wiele zależy od MG, ale “Miłość rodzicielska” to nie jest jakiś cierpiętniczy scenariusz. Nie ma zagrożenia, które by deptało graczom po piętach. BN-i poza głównym złym są ludzcy i przyjaźni. Chciałoby się zamieszkać w takim Starym Świecie.

      Liked by 1 person

      1. To jest dobry rok na scenariusze. Też dałbym Salem, Miasto Czarne i Dar Czarnoksiężnika do finału. Festynu jeszcze nie czytałem, Pomiot jest mój i Any, więc nie umiem go obiektywnie ocenić.

        Like

  4. Bardzo dziękuję za recenzję i komentarze do niej 🙂 Cieszę się, że mapki i zabieg językowy przypadły do gustu. Mam nadzieję, że przy scenariuszu uda się spędzić miły czas. Salamandra vel Wielki Biały Jaszczur również dziękuje za poświęconą uwagę!

    Liked by 1 person

Skomentuj