Kiedyś byłem dzwonnikiem w kościele Mora. Gdy wybuchła zaraza, zostawiłem żonę i dzieci i podążyłem za orszakiem upiorów. Dziś mój dzwon obwieszcza ich przyjście.
Przez te wszystkie lata dręczyła mnie jedna myśl.
Czy naprawdę uciekłem przed zarazą? Czy może sam stałem się jednym z umarłych?
Ich skóra ma barwę kory. Jeśli zwierzęce pyski niektórych z nich są maskami, nie wiemy, jakie kryją twarze. Starcy ani widma nie pamiętają, czy byli tutaj przed nastaniem chaosu, czy przybyli wraz z nim.
Przemykają w cieniu drzew. Porywają ludzi. Obozowiska wśród leśnych mogił znaczą ogryzionymi kośćmi.
Między sobą rozmawiają w wymarłym języku. Ponoć uważają się za członków starego, możnego rodu, nieznanego kronikarzom. Ale czymże jest krótka pamięć kronik wobec ogromu dawnych światów!